Wyjeżdżam na zlecenia w wakacje, świątki, piątki i niedziele, bo mój mąż również pracuje w Niemczech – tyle że na kuchni. Raczej nie wybrzydzam jeśli chodzi o zlecenia, ważne żeby było dobrze płatne i do jednej osoby – to wszystko.
Wstęp
Wyjeżdżam na zlecenia w wakacje, świątki, piątki i niedziele, bo mój mąż również pracuje w Niemczech – tyle że na kuchni. Raczej nie wybrzydzam jeśli chodzi o zlecenia, ważne żeby było dobrze płatne i do jednej osoby – to wszystko. Aa, i żeby mój mąż mógł spędzać ze mną święta. Raczej nie zdarza mi się, żeby było to dla kogoś problemem. Jestem dobrą opiekunką, Mariusz mówi, że jestem do tego stworzona, więc dodatkowa osoba przy stole nie jest wielkim problemem.
Przygotowania do świąt
Tak było też i rok temu, kiedy wyjechałam na zlecenie do samotnego seniora w Krickenbach. Że był to okres przedświąteczny – 29 listopada – nadmieniłam, że zależy mi na obecności męża podczas Bożego Narodzenia. Zarówno rodzina, z którą rozmawiałam, jak i Pan Paul nie mieli żadnych przeciwwskazań do tego. Wyjechałam więc, bardzo polubiliśmy się z Panem Paulem, starał się jak mógł, żeby pomóc mi w przygotowaniach. Czasem miałam wrażenie, że darzy mnie aż zbyt dużą sympatią.
Świąteczny chaos
Do momentu świąt… Zjechała się cała rodzina, było miło, aż do momentu, kiedy przyszedł mój mąż. Senior wpadł w szał, powiedział, że żaden obcy facet nie będzie siedział przy jego stole. Zaczął rzucać talerzami, wszyscy byliśmy w szoku. Jego córka uznała, że jest zazdrosny i lepiej będzie, jak oboje z mężem wyjdziemy. W ten oto sposób spędziliśmy święta w samochodzie. Od razu zadzwoniłam do agencji i prosiłam o zmianę szteli, bo nie taka była umowa. To były najgorsze święta. Mam nadzieję, że nigdy się to nie powtórzy.
Podsumowanie
Czasami, mimo najlepszych starań, sytuacje mogą przybrać niespodziewany i nieprzyjemny obrót. Ważne jest, aby pozostać profesjonalnym i skontaktować się z odpowiednimi osobami, aby znaleźć rozwiązanie.
Pozdrawiam, Angela