Przyjechałam na miejsce, miła Oma, troszkę przygarbiona, wymagała pomocy przy poruszaniu. Była wdzięczna za okazywaną pomoc, dziękowała za każdy posiłek...
Wstęp
Nazywam się Aniela, mam 56 lat i od 8 pracuję jako opiekunka w Niemczech. Ostatnio trafiła mi się oferta do samotnej seniorki w większym mieście. Byłam już trzeci miesiąc w Polsce. Oferta dobra, płaca również, więc zdecydowałam, że wyjeżdżam.
Początek zlecenia
Przyjechałam na miejsce, miła Oma, troszkę przygarbiona, wymagała pomocy przy poruszaniu. Była wdzięczna za okazywaną pomoc, dziękowała za każdy posiłek.
Pierwsze spotkanie ze znajomą
Po tygodniu spędzonych na tym zleceniu odezwała się do mnie znajoma, że również obecnie pracuje w tej miejscowości. Umówiłyśmy się na kawę, w czasie gdy spotkałam się ze znajomą opiekę przejęła córka podopiecznej. Miło spędziłam czas, pogaduchy jak to kobiety.
Pierwsze podejrzenia
Wróciłam na sztelę, już po wejściu do mojego pokoju zauważyłam, że moje rzeczy nie są w tym samym miejscu, na którym je zostawiłam. Zapytałam córki podopiecznej wprost, dlaczego moje rzeczy są przestawione, ona zmieszana odpowiedziała, że wycierała kurze i musiała je poprzesuwać. Oczywiście jej uwierzyłam i sprawa ucichła.
Druga wizyta u znajomej
Po kilku dniach znów odezwała się do mnie Krystyna z zaproszeniem na kawę, jak poprzednim razem opiekę przejęła córka. Tym razem zamknęłam mój pokój na klucz i wzięłam go ze sobą.
Szokujące odkrycie
Po przyjściu do domu zastałam rozwiercony zamek i dosłownie przekopane walizki. Córka oskarżyła mnie o kradzież, bo przecież muszę kraść skoro zamykam przed nią pokój. Podjęłam decyzję, odchodzę.
Podsumowanie
Bardzo przykro było mi zostawiać moją podopieczną, ale czasami nie podopieczni a ich rodzina niszczą sztelę. Nie pozwolę sobie, aby zrobiono ze mnie złodziejkę. Uważajcie dziewczyny na takie oskarżenia.
Pozdrawiam Was, Aniela.