Jestem Gosia i byłam na zleceniu w totalnym chaosie. Miałam jechać na zlecenie do seniorki z małym pieskiem. Sama mam pieska w domu, który zostaje z mężem, więc nie miałam oporów, aby się dodatkowo opiekować też pieskiem.
Wstęp
Jestem Gosia i byłam na zleceniu w totalnym chaosie. Miałam jechać na zlecenie do seniorki z małym pieskiem. Sama mam pieska w domu, który zostaje z mężem, więc nie miałam oporów, aby się dodatkowo opiekować też pieskiem.
Przyjazd na sztelę
Pojechałam na sztelę i doznałam lekkiego szoku. Po wejściu do domu seniorki poczułam intensywny smród, ale nie mogłam zidentyfikować, skąd pochodzi. Rozpakowałam się i poszłam do seniorki, żeby ustalić pewne szczegóły dotyczące opieki nad nią. Przy okazji spytałam się jej, gdzie ten piesek, o którym była mowa w ogłoszeniu.
Nieoczekiwane odkrycie
Pani chodziła z balkonikiem, więc powoli wstała i poczłapała do drzwi znajdujących się obok schodów. Gdy je otworzyła, prawie się przewróciłam ze smrodu i przerażenia. Nagle z pokoju wyleciały 4 psy, 3 koty, 2 króliki, poza tym była papuga i 4 klatki z kanarkami. Okazało się, że to jednak nie wszystko, bo w szopie seniorka miała jeszcze kozę, która również mogła sobie chodzić po domu.
Reakcja i decyzja
Na tę wiadomość aż usiadłam z wrażenia. Zadzwoniłam do agencji z tą informacją, okazało się, że nie mieli pojęcia o sytuacji, bo gdy przyszli, zwierzęta pewnie były zamknięte w pokoju i nikt nie dociekał, czemu w mieszkaniu śmierdzi. Postanowiłam, że rezygnuję ze zlecenia. Jednak musiałam zostać na zleceniu kilka dni, aż zostanie zorganizowana zmiana. Zatem chcąc nie chcąc musiałam sprzątać po tych zwierzakach, żeby nie wdepnąć w minę. Zagonić ich do tego jednego pokoju, w którym powinny siedzieć, to też było wyzwanie, a nawet misja jak na wojnie. Biegałam za nimi, łapałam ich, gdy połapałam większość i otworzyłam drzwi, nagle np. 2 psy uciekły.
Sprzeciw seniorki
Miałam ochotę zatrzasnąć drzwi i już tam nie wracać. Oczywiście seniorka wyrażała sprzeciw za każdym razem, kiedy próbowałam jej milusińskich zamknąć, aby mieć chociaż chwilę spokoju, nawet na posprzątanie. Krzyczała, że to jej dzieci, a dzieci nie powinno się zostawiać samym sobie, tylko poświęcać im uwagę. Na dodatek ta koza, która łaziła i wszystko żarła, papiery, kable, nawet mydło, jak dorwała się do łazienki. Po powrocie do domu normalnie czułam na sobie zapach tego całego zoo. Kąpałam się po 3 razy dziennie. Dopiero po tygodniu nie czułam się brudna po tej szteli.