Witajcie nazywam się Grzegorz i napisze wam co się wydarzyło na moim zleceniu. Wyjeżdżam na oferty od 8 lat więc wiele już widziałem, ale ta sytuacja… Z resztą przeczytajcie.
Przyjechałem na szybkie 2 tygodniowe zastępstwo za faceta, który musi szybko zjechać do domu, bo urodził mu się wnuk. Facet bardzo fajny, no i bardzo szczęśliwy.
Okazało się, że aż za bardzo szczęśliwy…
Wdrożył mnie w obowiązki, ja przejąłem opiekę, a on zaczął się pakować, wyskoczył do sklepu, wiadomo jak to wygląda z nagłym wyjazdem.
Jak wrócił wydawało mi się, że jest lekko podpity, ale nic nie mówiłem, w sumie facet już i tak wyjeżdża, niech robi co chce.
Autobus miał być po niego o 12 w nocy, także o 22 jak już położyłem podopiecznego, udałem się do siebie. On powiedział, że weźmie tylko szybką kąpiel i poczeka w salonie na busa. Zaznaczę tylko, że jest to mieszkanie w bloku, ale dosyć duże, jednakże ściany są dosyć cienkie i słychać co się dzieje w pokoju obok.
Ze względu na ilość emocji o 22.20 przysnąłem, przebudziłem się godzinę później i usłyszałem, że ktoś puka do drzwi, a z łazienki dobiegają nadal odgłosy lejącej się wody.
Szybko podbiegłem do łazienki i zobaczyłem wodę wylewającą się spod drzwi. Zacząłem uderzać w drzwi, aż je wywarzyłem. Okazało się że Witold śpi w najlepsze w wannie, a woda się wylewa i zalewa całą łazienkę, wyszarpałem go, był zalany w trupa….
Zakręciłem wodę, pobiegłem do drzwi, gdzie stali już sąsiedzi przypuszczalnie z mieszkania pod nami krzycząc że ich zalaliśmy!
Myślałem że zwariuję. Senior też zdążył się obudzić, przyszedł do nas i wpadł w szał. Zadzwonił do firmy. Facet wyszedł na busa mając wszystko gdzieś i nie do końca wiem jak sytuacja się finalnie dla niego skończyła. Ale było to przerażające.. Nie wiem jak tak można…